A to oznacza...
- Dobra biegnę do centrum dowodzenia, pewnie będę potrzebna - powiedziałam do niej. - A ty może wróć tam gdzie byłaś, mogą być kłopoty - poleciłam jej i wybiegłam z pokoju.
A co tam, że w piżamie.
Offline
Dziewczyna pobiegła za Tobą, zobaczyłaś, że do statku wdarł się potwór, przed którym wcześniej uratowałaś Lu Sai. Tym razem przyprowadził większego stwora. Lu Sai przemieniła ze swój pierścień w w broń, którą wcześniej próbowano jej ukraść.
Offline
-Po prostu walcz! - powiedziała Lu Sai i rzuciła się na większą bestię, która miała niebieskawy odcień skóry i duże kły. Pierwszy jej ruch, mocne kopnięcie, odsunęło bestię o kilka kroków w tył.
-Spróbujmy ich rozdzielić - szepnęła do Ciebie dziewczyna.
Offline
Tak więc zaczęłam swój ostrzał na pełnej linii, moja dłon przylegała do lufy, co było niezbyt prawidłowe ale dodawałam do naboi niewielkie ładunki swoich mocy. I teraz zaczęłam celować bardziej od środka, by potwory się rozsunęły.
Offline
Na statku pojawiło się mnóstwo małych czerwonych potworków, jeden za drugim zapełniały całe pomieszczenie. Ludzie wychodzili ze swoich pokoi zobaczyć co się dzieje - co nie było najmądrzejsze, bo czerwone potworki zaczynały od razu ich atakować - niestety miały bardzo ostre kły. Kto tylko zdążył uciekał lub zamykał się w swoim pokoju, który te bestie próbowały opanować.
-Nadia, ja się zajmę dużymi, spróbuj pozbyć się tych czerwonych, przeszkadzają mi! - zawołała blondynka. - Tylko się pospiesz, odciągnij ich i spróbuj wyrzucic ze statku!
Offline
Tak więc jestem teraz pod komendą kolejnej osoby, ładnie... Jak ja nie lubie się nikogo słuchać ale cóż, zaczęłam po kolei wystrzeliwac pociski w kierunku małych demonów. Starałam się je jakoś odciągać od drzwi pokoi i dziewczyny, wzięłam do lewej ręki nawet drugi pistolet.
Offline
Małe stwory zaczeły bieg za Tobą, więc w tym samym czasie reszta załogi statku zaczęła się ewakuować do mniejszych pokładów. Przynajmniej tym nie musiałaś sobie już zawracać głowy. Usłyszałaś dość groźne wybuchy z pokoju, w którym została Lu Sai - z wielką mocą wyleciał z niego jeden z olbrzymów, z którymi walczyła i przygniótł znaczną część małych demonów. Niestety - Lu Sai również wyleciała z hukiem do pomieszczenia, gdzie Ty się znajdowałaś.
Offline
Zaklęłam tylko. Ale przynajmniej częsć małych jest z głowy dzięki tej akcji... Wszyscy pozwiewali... Strzeliłam w kamery monitoringu i pozwoliłam sobie wreszcie użyć moich dawnych mocy. Zwykle walczyłam wrecz więc i tutaj tak będzie. Otoczyła mnie energia, którą natychmiast wykorzystałam do wzmocnienia siebie i ruszyłam na potwora by zacząć go okładać i odskakiwać co kawałek, chciałam odwrócić jego uwagę od dziewczyny.
Offline
Lu Sai ocknęła się w momencie, gdy zaczynałaś walkę z potworem.
-Nadia.... Wezwałam specjalistów... - powiedziała dziewczyna nie mogąc się ruszyć.
Z drugiego pomieszczenia wyszedł niebieskoskóry demon. Nawet nie był draśnięty.
Offline
W pewnym momencie coś owinęło się wokół szyi bestii - był to bat. Trzymał go chłopak z czerwonymi, ognistymi włosami. Chwilę za nim pojawiło się ich jeszcze trzzech. Wyglądali ludzko: jeden blondyn, brunet i rudowłosy chłopak w okularach.
Offline
Tak więc wreszcie mogłam się nieco wyciszyć i po chwili nie było na mnie nawet śladów po mocy. A więc to tak... Rozglądam się po całym statku, zniszczenia przednie a ja teraz może lepiej bym się nie wtrącała w te akcje.
Offline
Mimo zniszczeń statek ciągle leciał i nikt nie ucierpiał na tyle, by się martwić. Chłopcy wyglądali na dość zrelaksowanych, ale bestia nie dała im się tak łątwo poskromić i po prostu chwyciła za bat i przerzuciła czerwonowłosym chłopakiem na drugą część statku, w waszym kierunku. Potwór zaczął okładać kolejnego z chlopaków, tym razem blondyna. Jemu jednak udało się obronić jakąś specjalną tarczą, która wytworzyła się sama z siebie - widocznie nowoczesna technologia, albo coś w tym guście. W tym momencie do walki włączyl się brunet. Za pomocą miecza laserowego rozpruł całą podłogę statku. Ktokolwiek tam spadnie, nie przeżyje.... Zrozumiał to ostatni - rudy chłopak w okularach i wystrzelił czymś w niebieskoskórego, który wystarszony wybuchami, które wywołały pociski cofnął się prosto w przepaść.
Offline
Ale nieogarnieci... Takie moje pierwsze wrażenie, jako że w poprzednim życiu miałam okazję widzieć wielu wojowników. W końcu stworzyłam coś w rodzaju siatki z energii która jako tako w razie czego pomoże nie wpaść jakiemuś nieszczęśnikowi w ową dziurę. Po tym wytworzyłam dwie wybuchowe kule na rękach, których nie użyję do zdewastowania kolejnych partii statku, acz wpakuję je potworowi do gęby. Mam taki zamiar... I to wyczerpujace używać mocy pierwszy raz od jakiegoś czasu.
Offline
Kule uderzyły w drugiego potwora, który został mocno zraniony. Widząc, że jest w potrzasku złączył ręce i wokół Was rozbłysło mocne, oślepiające światło. Gdy minęło, potwora, ani demonów już nie było. Zostaliście sami.
-Nareszcie po wszystkim - powiedziała Lu Sai - Czułam, że masz jakąś moc w sobie... - powiedziała uradowana.
Świetlisto-skóra podeszła bliżej chłopców.
-Nasi wybawiciele... - westchnęła.
-Rebel - przedstawił się czerwonowłosy.
-Książe Sover - ukłonił się brunet.
-Trag - powiedział z uśmiechem rudowłosy.
-Belief, strażnik księcia - ukłonił się blondyn.
Offline
- A ja szczerze nie miałam jej ochoty już nigdy używać - westchnęłam. - Miło poznać, jestem Nadia - przedstawiłam im się.
Czyli już mniej więcej jestem zorientowana co to za jegomoście. Jakiś książę, ładnie... Plus czerwony krasnal, marcheweczek i blondi-obrończyni.
Offline
Nagle ze szczeliny, która powstała przez rozcięcie mieczem wyszedł niebieskoskóry potwór.
-Nigdzie nie pójdziesz - powiedział do niego rudowłosy i przypiął mu na szyję obrożę laserową.
Unieruchomiła ona stwora i uniosła w powietrze: był teraz niczym jak w klatce.
-To my idziemy - stwierdził Książę - Cześć dziewczyny
Offline
Zamyśliłam się na chwilę.
- Dla mnie to dość ciężka decyzja... Możesz mi co nieco o tym wszystkim opowiedzieć? - spytałam się. - Czasami mam ochotę znowu używać mocy, ale... To przez nie zostałam kiedyś zabita... Ugh długa historia, to nie jest moje prawdziwe ciało - wyjaśniłam tylko.
Offline
-To magiczna planeta. Znajdują się na niej najwybitniejsi przedstawiciele każdej planety. Uczą nas walczyć i posługiwać się naszymi mocami, by bronić świat przez zniszczeniem. Stanowimy pewnego rodzaju elitę żołnierzy. Można to trochę przyrównać do szkoły, codzienne szkolenia, wykłady i misje. Na miejscu mieszkamy w zamku, mamy zapewnione jedzenie, noclegi. Co jakiś czas mamy wolne dni, w które możemy opuścić planetę, zaprzyjaźnić się z innymi uczniami, poznać się lepiej i po prostu zabawić... - powiedziała z uśmieszkiem.
Offline