Drzwi Twojego pokoju prowadziły na korytarz. Wszędzie panował straszny bałagan i większość żarówek była przepalona. Drzwi do Twojego pokoju były zatarasowane różnymi medycznymi sprzętami, więc ledwo mogłaś spokojnie wyjść... Było dość chłodno, zwłaszcza, że byłaś w szpitalnej koszulce.
Offline
Gdy szłaś widziałaś na ścianach ślady po kulach i mnóstwo krwi wszędzie. Gdy przechodziłaś obok drzwi kafejki zobaczyłaś na nich napis: "Nie otwierać: trupy" - drzwi były zablokowane deską i łańcuchami, a ze środka słyszałaś potworne jęki. Coś lub ktoś próbował je wyważyć od środka.
Najbliższe drzwi jakie udało Ci się znaleźć były do użytku w razie pożaru, do ewakuacji.
Offline
Byłam tym wszystkim zszokowana. ,,Co tu się dzieje". Myślałam. Szłam powoli dalej. Gdy zobaczyłam napis na drzwiach kafejki wystraszyłam się. ,,Trupy tam są, przecież ale one nie potrafią drzwi wywazac.,, pomyślałam i wyszłam przez drzwi ewakuacyjne.
Offline
Słońce bardzo Cię oślepiło - nie byłaś do niego przyzwyczajona, bo nie widziałaś go od dawna. Gdy jednak byłaś w stanie już coś zobaczyć zauważyłaś przed szpitalem dziesiątki, jeśli nie setki ciał zawiniętych w prześcieradła. Panowała cisza. Na wzgórzu zobaczyłaś helikopter.
Bardzo ciężko Ci się szło...
Offline
Gdy doszłaś na wzgórze, którędy najszybciej było do miasteczka zobaczyłaś, że musiał być tu jakiś obóz dla żołnierzy - mnóstwo namiotów, broni, beczułek z wodą i tym podobnych rzeczy. Teraz nie było już nikogo.
Offline
Szłaś przez park w kierunku Twojego domu jednak do jedzenia czy picia nic nie mogłaś znaleźć... Nogi odmawiały posłuszeństwa, a do domu było jeszcze daleko. W pewnym momencie zauważyłaś rower na trawniku.
Offline
,,Czemu nikogo tu nie ma? O tej porze powinno być tyle ludzi" Myślałam ale szłam dalej, ledwo. Już nie miałam siły by iść. Zobaczyłam rower, ruszyłam w jego stronę a jak dałam radę to wsiadłam na niego i jechałam.
Offline
Gdy podeszłaś blizej roweru zobaczyłaś neidaleko połowę ciała człowieka - dokładniej mówiąc, górną połowę.
Było to dość obrzydliwe, ale na tym nie koniec... Ta połowa się ruszała i wyciągała ręce w Twoją stronę próbując sie ruszać. Stwór okropnie przy tym jęczał...
Offline
Na szczeście stwór nie mógł się daleko ruszyć, więc stałaś w bezpiecznej odległości. To coś wyglądało jak po traumatycznych przejściach: pół włosów było powyrywanych, część ust nadgryziona, wydawało Ci się, że cały zaczynał gnić i potwornie cuchnął...
Offline
Kuchnia była pusta, jakbyś ktoś specjalnie opróżnił z jedzenia każdy kąt - jedynie w spiżarce znalazłaś trochę kiszonych ogórków, marynowanych papryczek - ale ich również było nie wiele. Już dziś musiałaś znaleźć gdzieś jedzenie, inaczej na długo Ci się to nie zda...
Offline
Ciągle miałaś mało siły - niestety w waszej okolicy nie było przybocznych sklepików i do jakiegoś supermarketu musiałabyś dojechać samochodem - którego nigdzie nie było.
W oddali zobaczyłaś postać w garniturze, która szła w Twoją stronę.
Offline